Oto tylna piasta cenionej amerykańskiej firmy HED wymontowana z koła Stinger (komplet ok. 8000 zł) i nieco mniej egzotyczny Novatec NT-F482SB-SL, którego możesz kupić na allegro za 269 zł plus 16 zł za wysyłkę. Technicznie są to identyczne piasty – taka sama średnica osi, rozmiary łożysk, system zapadek i średnica kołnierzy. Nawet bębenki są kompatybilne. Różnią się nieznacznie kształtem korpusu i kapsli, co można uznać za sprawy czysto estetyczne.
Jesteście zdziwieni? Niesłusznie. Praktycznie wszystkie duże marki korzystają z usług chińskich i tajwańskich producentów OEM (Original Equipment Manufacturer) i ODM (Original Design Manufacturer). Wprawne oko osoby obeznanej w rynku części rowerowych potrafi wyłapać rozwiązania techniczne charakterystyczne dla konkretnych producentów zastosowane w komponentach kilku niezwiązanych ze sobą marek. Zdarza się, że ta sama obręcz czy piasta występuje w chińskich noname’ach i w kołach znanej europejskiej, czy amerykańskiej marki sponsorującej najlepszych kolarzy ProTouru. Dlatego podział na „chińczyki” i firmowe części nie ma żadnego sensu. Zwłaszcza, że niemal wszystkie części rowerowe produkowane są na wschodzie. Nawet marki, których nazwa wskazuje na Europę czy Stany Zjednoczone, jako kraj pochodzenia (np. DT Swiss i American Classic) całą produkcję mają na Tajwanie. Nie jest to w żaden sposób niewłaściwe – Europa może pozazdrościć Tajwanowi doskonale rozwiniętego przemysłu. Warto jednak zdawać sobie sprawę, że wiara w to, że „szybkie napisy” znanego producenta sprawią, że oszczędzisz kilka watów ma więcej wspólnego z myśleniem życzeniowym, niż prawdą.
Najlepszą gwarancją, że koła które kupujesz do swojego roweru są wysokiej klasy to: dobór dobrej jakości komponentów oraz umiejętności, doświadczenie i staranność osoby, która je dla Ciebie składała, a nie kraj, w którym znajduje się biuro i magazyn marki, która je firmuje swoim logo.